WESOŁY CMENTARZ


Cimitirul Vesel odwiedzamy podczas każdej wyprawy do Rumunii. W małej miejscowości Săpânța, w okręgu Marmarosz w północnej części Rumunii, niespełna dwa kilometry od granicy z Ukrainą, Stan Ioan Pătraș namalował pastelami na desce dwa obrazki nagrobne – kadr z życia i sposób, w jaki umarł jego bliski. Tradycja przyjęła się i od tej chwili wspominanie zmarłych nie jest tu tak przygnębiające, jak w tysiącach miejsc pochówku.

Całe aleje błękitnych nagrobków opowiadają historię wielu pokoleń mieszkańców Săpânța.

Wędrujemy wzdłuż ściany remontowanej cerkwi, kłaniamy się nisko kobietom w charakterystycznych chustkach, które uśmiechają się do nas przyjaźnie. Z samej świątyni dobiega głos kapłana, odpowiadają mu wierni, stojący wewnątrz i pod błękitnym niebem.
   
Po śmierci pierwszego artysty, kontynuatorem cmentarnego dzieła S.I. Pătrașa jest Dumitru Pop Tincu. Narzucony jednak przed osiemdziesięciu laty styl został zachowany. Dlatego dziś można podziwiać ponad osiemset misternie zdobionych drewnianych nagrobków z setkami epitafiów zachowanych w lekkim tonie.

Wiele z nich odczytujemy, misternie tłumacząc pojedyncze słowa. Oto na kolorowej tabliczce mamy człowieka prowadzącego samochód. A pod spodem czytamy:
   
To ja, Mihaju, syn Mihaia. Kiedy prowadziłem mój samochód, wpadłem w poważne kłopoty i zakończyłem życie we wsi Sarasan. Tam spotkał mnie zły los, gdy wszedłem w poślizg i uderzyłem w drzewo, nagle kończąc swój żywot. Teraz zaś mówię do was, kochani rodzice: nie pozostawajcie przez resztę życia w smutku. Wszak udzielaliście mi dobrych rad. Sam jestem winien przekroczenia prędkości za kierownicą. Nie powinienem jechać tak szybko! Teraz widzę, co zrobiłem i gniję w ziemi. Żyłem 20 lat, zmarłem w 1994.
   
Rozglądamy się. Obok drwal, kucharka, żołnierz, leśniczy, drwal… Cmentarz opowiada nie tylko historię pojedynczych osób. To historyczny zapis dynamiki kulturowej – zawodów, czynności, miejsc.

Poświęcimy na niego trochę czasu. Podczas Drakuliady.
   
Zapraszam.

Krzysztof Petek 

Zdjęcia